A psieciaczki to bileciki mają…?

Ktoś, jak co dzień, poszedł na przystanek, żeby się takim ogromnym jeździdłem, co się więcej dwunożnych mieści, dostać do miasta. Znaczy to było miasto, ale w takiej bardziej środkowej części. Znaczy nie wiem, czy tak było, ale mogło. W każdym razie ten ktoś sobie tak idzie… i idzie… i z daleka widzi, że na przystanku karton. Im bliżej, tym bardziej ktoś sobie pewnie myślał, że teraz to wszędzie te śmieci i że ktoś wstydu nie ma, tak kartony stawiać, gdzie popadnie! Jak już był całkiem blisko, to się okazało, że karton to taki nawet pełniejszy jest…

Nie wiem, czy ktoś nogą musiał upychać, żeby wszystkie wlazły, ale tak wygląda. Jak się je przepakowało, to się ciutkę rozlazły i ja się doliczyć nie mogłem za bardzo. Spodziewałem się ze czterech! Góra pięciu… A tu…

…doliczyliście się…? Ja tylko do siedmiu umiem.

Problem był taki, że żaden z klusków nie miał biletu w łapce. Biedaki, nikt im nie powiedział, że daleko by nie zajechały, a jeszcze kara jakaś by była i co! Trzeba wybaczyć, młode to, głupawe jeszcze…

…….ychm………..

Nie wiem, kto stwierdził, że takie kluchy sobie poradzą w wielkim świecie. Już nie wspomnę, że w taką pogodę…. A już zupełnie nawet się nie zająknę, że bez psiomatki! …a co czuje psiomatka…?

Ja Wam napiszę, że nasi tak słodzili nad tym kartonem i co chwilę ręce wkładali, że jakby ktoś tak z boku popatrzył i nie wiedział, co tam jest, to by pomyślał, że jakieś zupełnie małe dwunóżniątko tam leży! …a tam cała góra czterołapiątek…

Ale no powiedzcie sami…

I tak ostatnio na topie są imiona, więc od razu powiem, że kluchy zostały nazwane tak, jak na to zasługują, w pełni słodko: Snikers, Ememems, Pastylka, Milki Way, Delicja, Nutella, Chruścik, Chałwa, Karpatka. Tylko nie pytajcie, które jest które, ja sie nawet doliczyć nie mogę, a co dopiero połapać się, który jest który. Do tego jeszcze kilka czarnych jest, to nie na moją głowę!

…ale nie tylko czarne są, bo i takie:

…i takie, o:

…i takie zmarszczuchowe są jakieś…

…o, tutaj bardziej widać:

Uszydełka takie ledwo odrosłe jeszcze, ślipia ledwo otwarte, patrzące nieprzytomnie na ten dziwny świat, w którym przyszło im żyć.

Szczęścia miały dużo w tym nieszczęściu… Ktoś znalazł, przewiózł do nas, od nas pojechały do domów, takich na chwilę, do czasu, aż nie staną się samodzielne i nie będą mogły wyruszyć w świat. Pewnie nie zdają sobie nawet sprawy z tego wszystkiego, na razie najważniejsze jest dla nich to, żeby się najeść porządnie…

…i najeść…

…i wyspać….

…albo jedno i drugie na raz…

Jakby kto zauważył – taaaaak, wielkie są! Niby ślipia ledwo rozwarte, niby trzy tygodnie mają jakieś mniej więcej, a już po kilogramie ważą!

Jakie będą? A kto to wie, co im się tam w genach zamieszało? Na razie są czystym cukrem w cukrze, sam przyznam, że mógłbym się gapić i gapić! Zajmować to nie, bo dajcie spokój… Karmienie co kilka godzin, w nocy też, sprzątanie, wycieranie, mycie, ogarnianie podłogi……… A zaraz zaczną biegać, gryźć, rozciągać, mamlać, dziamlać, zalewać…. Sama słodycz, prawda?? Na razie to jeszcze takie niewinne.

Niby nieporadne.

…ale to się zmieni! I czy ktoś zrozumie, że to małe, to i głupie? Że trzeba spokojnie i cierpliwie wyjaśnić cały świat? Jaki będzie ich los..? Czy kolejne kilkanaście lat spędzą u boku najlepszych przyjaciół, czy ich droga będzie bardziej kręta i wyboista? Nikt tego nie wie…

Ja się cieszę, że one się nie martwią i że mogą spać spokojnie.

Jest im ciepło, są najedzone, beztroska pełnym brzuchem!

Tylko to wszystko nie powinno tak wyglądać. Powinny mieć psiomatkę, powinny spać przy niej, powinny szamać jej mleko, powinny uczyć się od niej wszystkiego, powinny po kilku tygodniach zupełnie samodzielne wyruszyć w świat do superanckich domów. Powinny… Tymczasem ktoś wysłał je w zupełnie nieznane i nawet nie wiedział i nie chciał wiedzieć, kto zabierze je pierwszy – mróz czy dwunożni, którzy nie zrobią im krzywdy… Kolejny ktoś, kto jakimś cudem śpi sobie zupełnie niewzruszenie po czymś takim. Gratulacje wyślę pocztą jak tylko adres wyniucham.

A jak komuś przeszkadza, że mu psiolaska przyniosła do domu takie kluski w brzuchu, to niech zadba, żeby więcej tego nie zrobiła, psiowet podpowie, jak!

Tymczasem te mięciutkie zmarszczuchy rosną i rosną… A za kilka tygodni nasi będą szukać dla nich najlepszych domów na zawsze-zawsze…

3 komentarze

  1. Ale słodziaki ????? Będę mocno trzymać kciuki aby każdy z was znalazł cudowny, prawdziwy, kochający dom.Powodzenia kluseczki? Ps. Imiona są zaje…fajne ???

  2. Piękne pieski, ale też jestem pod wrażeniem opowieści o nich,bowiem jest pełna fantazji, miłości bardzo ujmująca i bogata w treści, trzymam kciuki, żeby pieski znalazły też takich wspaniałych opiekunów.

  3. A jak to na przystanku wszystko miało miejsce, to może i przypadkiem jakaś kamera uchwyciła rodzinne zdjęcie wraz z właścicielem!?! :>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *