Ufff, wiecie, jak to trudno?!

Kto z Was nigdy nie musiał tajemnicy dotrzymać, ten nie będzie wiedział, jak to jest trudno! Kto musiał, ten nas zrozumie doskonale…. Jak to skręca, jak świerzbi (a żadnego żyjątka w skórze nie ma!), jak już prawie lecimy, żeby powiedzieć, aaallleeee jednak nie, bo nie wolno… A jeszcze, jak się jest psiolaską….. Orrrraju, to dwa razy pisać nie trzeba, to już sami wiecie, że dzioby musiałyśmy sobie trzymać, a jak już przychodziło do pisania bloga, to takie podchody trzeba było robić!

Bo widzicie…. to, że post o policzastych sierściuchach pisałam JA – Mitka, to nie był przypadek. I to, że potem też JA mydliłam oczy naszymi zdjęciami, a potem jeszcze znów o sierściuchach… To wszystko nie było dlatego, że Leona nie mogłyśmy znaleźć, że może spał, że się wypiął kościstym zadem.

Nie. To nie tak.

I małośmy nie SKISŁY od tego trzymania tajemnicy za kłami! Otóż… narobiło się to:

Tak, to jest to, co myślicie. Dokładnie to. Dlatego właśnie go nie ma już od jakiegoś czasu. Skąd te tajemnice? Tak czasami musi być, żeby coś się nie odwróciło przypadkiem nie w tę stronę, co trzeba, żeby mieć pewność nad pewnościami, żeby… oj, tak musiało być.

Już się zaczarowało, oczarowało, już się nie zmieni.

Leon wpasował się idealnie w „małego, starszego pieska”, po którego przyszły te dwie dwunożne. Wydeptał sobie miejsce w ich sercach, ułożył wygodnie i został na dobre.

Taka to tajemnica była właśnie, takie to wyjaśnienie się Wam należało po tych kilku postach wątpliwszej jakości, bo gdzieżby tam nam do poprzedników… Ale ktoś przecież musiał, wiecie, rozumiecie, wybaczycie. Prawda, nie…?

Ufff……. wiecie, jak nas to wymęczyło przeokrutnie?? Resztkami sił już się powstrzymywałyśmy, żeby nie klepnąć czegoś, a przecież, co się w guziczki nastuka, to już odwrotu nie ma. Dumna jestem z nas, bo jak na psiolaski, to się spisałyśmy wzorczasto! Dlatego musicie wybaczyć nam trochę, bo trzymanie kciuków i własnych mordek na kłódkę zmęczyło nas do granic i więcej dziś już nic nie napiszemy… Zresztą te zdjęcia to za miliony słów wystarczą!

…prawda…?

I nie chcemy nic pisać, ale poszedł Aron…. i zaraz potem Leon…. a może i po nas już za parę dni, za dni parę przybiegnie ktoś…? Może nie ma co na razie zmieniać zdjęć wszędzie, co…?

Albo właśnie odwrotnie! Zmieńmy, że niby się rozgaszczamy na dobre tutaj, a potem ktoś będzie musiał napisać „fiufiurufiu, zupełnie przypadkiem jestem teraz ja, Misiuszatek, i najzupełniej przypadkiem teraz ja coś napiszę, ale wcale nic się nie stało, ani nie dzieje, tak tylko przechodziłem obok i pomyślałem, że o, komputer wolny stoi i nikogo obok, to siędę i napiszę…”.

Tak będzie.

5 komentarzy

  1. Uśmiechnie się i do Was szczęście, tylko bądźcie cierpliwe ☺

  2. A tak po cichutku myślałam! Tak myślałam!!! Bo zdziwiło mnie, że ostanie wpisy dziewczynki pisały…a Leon nic nie mówił, że oddaje stanowisko, że się pisać nie chce..lub że nie daj Boże chory jest i nie może…I tak po cichutku sobie marzyłam, że to właśnie ten powód niepisania jest!! :)))))))))))))))))))))
    Stańka i Mitka teraz za Was trzymam bardzo mocno kciuki abyście sobie za długo bloga nie popisały…abyście i Wy szybko znalazły najfajniejszy dom na świecie!!! Zresztą tak jak cała reszta psiaków i kociaków ze schroniska.
    Leonku kochany! Życzę Ci najwspanialszych chwil teraz już we własnym domku, a Twoim Pańciom serdecznie gratuluję i dziękuję!! Wszydtkiego najlepszego na nowej wspólnej z Leonkiem drodze życia :))))))

  3. Marga z mamusia

    Noooo i zalałam się łzami szczęścia, yupiiiiiii!!!!!!!!!
    Dziewczynki i Was ktos wypatrzy i zabierze w tandemie???

  4. Jaka to radość ogromna, brawo Nowe Człowieki Leonka, wygrałyscie główny los na loterii ? ,trafić na takiego rezolutnego chłopaka to jest coś. Teraz mocno zaciskamy kciuki-łapki za pozostałych!!!
    ✊✊✊✊✊✊??????????

  5. Leonku … Bardzo się cieszę, ale będzie mi brakowało twoich fotek ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *