Nie ma podziału na swoich i przyjezdnych, czyli jakby część II.

Inny tytuł, ale tematyka ta sama, co w poście TYM TUTAJ O, czyli dziś znów o tym, że nie dzieli się u nas zwierzaków na te, które przyjechały z naszego miasta i na te, które z daleka. Nasi ogłaszają, leczą, wyspacerowują wszystkie tak samo, kulki jedzeniowe też dostają takie same, chyba że potrzebują akurat jakichś specjalniejszych bardziej, to też dostają i nikt im nie powie, że „ej, ty nie nasz jesteś, to nie”. Wszystkie nasze! Ja też ogłaszam takie bez wyjątku i znów zaraz się przekonacie, że o niektórych już było. O wszystkich nie mogło być, bo jakieś ograniczenia czasowe i czy miejscowe też tu mamy…

Zacznijmy od Demona.

Imię pasuje do niego bardzo… Nie tylko z powodu wyglądu, chociaż jak akurat słońce nie świeciło i się go nagle zauważało w ciemnym kojcu, kiedy akurat rozpoczynał burczenie, to można by było mieć pełno w spodniach gdyby nie to, że siedzi za kratami… Oj, wybiera sobie chłopak, kogo polubi i z kim ewentualnie wyjdzie na spacer, ale kiedy już wybierze, kiedy już ten dwunożny się wkupi w łaski…

…to Demon zmienia się w najlepszego, szalonego psiumpla!

Trudno, nie jest jedyny z takim wybiórczym charakterem, ale najważniejsze, że jak już kogoś zaakceptuje, pozna i polubi, to staje się rozdającym liźnięcia i wpatrzonym jak w obrazek w dwunożnego psiumplem na wycieczki każdej długości, byle jak najdłuższej.

Dual też taki kiedyś był.

…ale siedzi u nas już tak długo, że mu się odechciało wybierać ludzi. Zrozumiał, że to jednak się nie kalkuluje, bo spacerów mniej będzie przez to – żaden interes! Dual co prawda wciąż nie jest typem misia do przytulania, ale kumplem na spacery jest przednim, a żebyście widzieli, jak biega przy takim specjalnym jeździdle dwukołowym napędzanym nożnie! I mimo uroku, mimo fajności, mieszka w schronisku już prawie 7 lat…

Mysterio jest podobny do Demona.

I to nie tylko z wyglądu… Też chłopak nie jest łatwy w obsłudze, boi się różnych rzeczy, ale niektórzy to tak mają, że się boją, telepią i szukają w dwunożnych oparcia, a Mysterio z tego strachu tym bardziej odstrasza, żeby właśnie nikt się nie zorientował, że on taki trzęsizad trochę. Głupek! Przecież nasi zaraz by go tam wzięli bardziej w obroty, a jak on tak odstrasza, to mniej odważnych do tego jest… Oczywiście musicie wiedzieć, że nie z naszymi takie numery i są tacy, którzy go do siebie przekonali i zabierają go na spacerki, i dla nich Mysterio jest najlepszym psiumplem! Czyli się da, tylko co poradzić – trudniej jest…

Skoro między dwoma czarnymi psami z krawatami był owczarek, to żeby z porządkiem – znów owczarek, tylko tym razem nie ma takiego okazałego sierścia. Oto Riczi:

Piłki – jego miłość!

Jaki jest? Niewątpliwie wyglądowo dostojny bardzo, intelipsiętny również – w końcu jest owczarkiem! Zna komendy, na spacerach jest grzeczny, długie spacery uwielbia, dwunożnych też! Taki psideał i już kilka lat w schronisku, gdzie tkwi haczyk? Ach, bo musicie wiedzieć, że Riczi nie lubi dwunożniątek. Nie i już. Kto wie, co mu kiedyś jakieś zrobiło…. Nie należy oceniać, trzeba uszanować i pamiętać. Ja tylko powiem, że to na pewno nie jego wina. Innych psów też nie lubi – też bywa, trudno. Widocznie ktoś od małego mu nie pokazał, że warto się psiumplować z jakimiś. Owczar musi też jeść specjalniejsze kulki, bo coś mu tam nie działa w środku, jak należy i widzicie – tu dowód, że ci przyjezdni też je dostają! Riczi naprawdę może być szczęśliwy i dać szczęście. Wystarczy dom tylko z dorosłymi dwunożnymi i bez innych psów, mało to takich jest…?

…żeby utrzymać tradycję – czas na czarnego psa z krawatkiem, oto Snejp:

Jak go znaleźli, to niezbyt daleko charakternie mu było do Demona czy Mysteria, bo nie dawał do siebie wcale podejść, ale szybko mu przeszło. Przyjechał do schroniska, zrozumiał, że tu dla niego lepiej będzie niż na ulicy, bo przecież jeść dadzą, wyspać się można i wszyscy tacy życzliwi… Snejp ma siwych włosów więcej niż niejeden staruszek, a przecież nasi mu dali raptem lat kilka, bo ząbki bieluśkie. Co zrobić, tak mu wyrosło… Jaki jest dla dwunożnych? O, taki:

Byle go głaskać! Oby ktoś się zakochał w Snejpie i zechciał spojrzeć na karteluszek z jego wiekiem, albo i go adoptuje bez względu na wszystko…

Hm, teraz trochę mi się porządek zaburzy, bo wcale nie będzie owczarka, ale Joven też ma uszka sterczące i wcale nie jest taki mały, więc niech będzie, że pasuje. Oto i on:

Prawda, że elegąski?? I te uszy! Na początku też był nieśmiały, ale teraz to już śladu po tym nie ma. Tylko by spacerował, byle dalej, byle szybciej, byle więcej! On nie jest dla tych, co to by w domu siedzieli i ruszali się tylko na 10 minut… Brakuje mu częstszych wyjść, więc musicie wiedzieć, że po adopcji na początku będzie bardziej przypominać psa pociągowego… Kiedy jednak porządnie się wybiega raz, drugi, dziesiąty, kiedy zobaczy, że będzie wychodzić relugarnie, kilka razy dziennie, to będzie zupełnie inaczej! Na pewno szybko ustali nowe zasady razem z dwunożnym i będzie super psiekstra!

…żeby porządek… no właśnie. Przed Wami Nita – czarna psiolaska z krawatkiem.

Jeszcze roku nie ma! Czy to nie jest urocza dziewuszka?

Te skarpetki! Jak przystało na panienkę – bywa nieśmiała, ale jak już poczuje się pewniej, to staje się zupełnie normalnym, łobuzującym dzieciakiem, który chętnie poszaleje na spacerze i w domu. Przed nią pewnie niejedna przygoda u boku swoich dwunożnych, tylko najpierw musi ich znaleźć…W każdym razie – jak widać – rozgląda się!

Wszystkie te czterołapy przyjechały z jednego terenu, chociaż osobno i wcale się nic a nic nie znają. O kilku z nich mogliście już u nas czytać, niektóre są pierwszy raz, ale wszystkie tak samo bez wyjątku potrzebują domów… Bywają niełatwe, czasami potrzebują chwili dłuższej lub krótszej, żeby się przekonać i przyzwyczaić, ale pamiętajcie, że ich winy w tym nie ma… Tak je kiedyś „wychowali” i tak „pokazali świat”, że teraz wiele rzeczy niespecjalnie dobrze im się kojarzy… Czas to zmienić! …ale bez Was się nie uda…

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *