Piątki, dwójki, psiliardy, zera i inne takie.

Jakoś tak liczbowo dzisiaj będzie, tak wyszło. Miszmaszowo dość, ale przeszkadza to? Mnie wcale, więc mam nadzieję, że Wam tak samo.

Zaczniemy od dwójek, czyli po co mieć dwie budy, kiedy we dwóch można się zmieścić w jednej?

Te dwa kudłatki to Psiutek i Sadełko – razem przyjechały, razem pomieszkują, razem mogłyby wyjechać do domu, bo czy to nie fajnie mieć na raz takie dwa futra? Zima idzie, trzeba mieć się czym ogrzać, a one małe, więc jednego z jednej, drugiego z drugiej i idealnie będzie! Chłopaki są superowe, grzeczne i w ogóle tylko brać i kochać. Nigdy nie miały porządnego domu, a na starsze lata by się przydał bardzo…

Teraz czas na piątki. Nasza jak chodzi sobie rano i ogląda, kto jak się ma (codziennie ktoś tak chodzi), to sobie przybijała łapki z niektórymi. Dżajant się załapał:

Dwa razy nie trzeba mu było powtarzać:

Imię Dżajanta oznacza podobno, że jest wielki. Nie wiem, czy to prawda, bo ja w językach jestem średnia, ale naszym trzeba wierzyć tak samo, jak mi. W każdym razie ten czarny sierściuch jest pełen dostojeństwa, więc jak taki Wam siędnie na kanapie w domu, to od razu widać będzie, że sierściuch na stanie! I pogłaskać się przyjdzie, i może nawet kiedyś kolana zajmie?

Drugi od piątki jest Snopek:

Ten też od razu wiedział, co robić:

Snopek jest młodym psem, szaleństwo ma w głowie i masę energii w łapach, którą trudno w schronisku całkiem rozładować, bo gdzie i jak? Ze dwa spacery w tygodniu to za mało, Snopek nie ma wtedy czasu nawet dwunożnego na końcu smyczy zauważyć, bo przecież tu pachnie, tam też, trzeba iść, biec, sprawdzać! Jest cały stworzony do robienia CZEGOŚ, byle to nie było siedzenie. Na pewno będzie super psiumplem dla kogoś, kto też lubi ruch, a jak sobie nawzajem zapewnią wreszcie tyle, ile trzeba, to i na głaski na pewno przyjdzie pora.

Jaką liczbę mamy dalej? Niepoliczalną, ale ograniczymy ją do psiliarda! Raptem kilka dni temu trafił do nas Krabs:

Czego ma, a raczej miał tak dużo i to tylko na zewnątrz? Wszystkiego!

Brud, piach, kołtuny, dredy, zlepki, filce, wszystko w ilości hurtowej… Nasi to nie pozwalają, żeby zwierzak się męczył z taką swędzącą pokrywką, więc tak szybko, jak się dało, włączyli maszynerię, i o:

Tyle tego było!

Po obcięciu wyglądał tak:

Pięknie naszym wyszedł, wiadomo! Jak go potem nasza wzięła na sesję, to model nad modelami:

Najważniejsze, że jest mu lżej, a jak mu kudełki odrosną, to już się nim zajmą u prawdziwego fryzjera. Już-nie-kudłacz przyjechał do nas ledwo-ledwo temu, ale już nasi mówią, że się do nich uśmiecha i nadstawia łepek i plecki do czochrania. Tylko ciekawe, czy zgubił się nieszczęśliwie i jego dwunożni za nim tęsknią i przybędą czem prędzej, czy jednak już nie był potrzebny…

Na koniec o zerze, ale jakby się uprzeć, to i trójka się znajdzie. O co chodzi? Bardziej o kogo, oto Boogie:

Nie, nie pokazuję Wam śpiącego sierściuszka, Boogie nie ma co otwierać, wetka musiała mu ślipka usunąć… Nie pokażę Wam zdjęcia, jak wyglądał przed, bo trochę jednak fuj, ale jakbyście mogli sobie wyobrazić oczy w formie wisienek, w dodatku nie do końca świeżych…. No….. W każdym razie najpierw jedno oko mu zabrali, potem, kiedy doszedł do siebie, to drugie poszło, ale sierściuszek i tak nie widział już od dawna… Teraz jest bezślipiastym miałkiem, ale jeśli myślicie, że to mu przeszkadza w czymkolwiek, i że jak on teraz będzie polować na zabawki, to patrzcie….

Ja tam uważam, że Boogie ma jakieś trzecie oko ukryte w sierściu, bo to jest po prostu niemożliwie niemożliwe, żeby tak perfekcyjnie łapał bezdźwiękowe myszy! …ale to tylko pokazuje, jak bardzo jesteśmy wszyscy wyjątkowi…

Tak to u nas jest różnie, czasami kwadratowo, czasami podłużnie hehuehue, a czasami właśnie tak – liczbowo. Chciałam napisać, że nudno nie jest u nas, ale to zależy, z której strony patrzeć. Bo widzicie, nasi mają całe mnóstwo nas do ogarnięcia, więc oni nie narzekają na brak zajęcia (ale czasami na brak czasu na pójście chociażby zjeść czy do wuce, to już tak….), natomiast my mamy baaardzo niewielu dwunożnych do podziału między nas wszystkich, psiolontariusze przychodzą przecież też nie codziennie, więc przez większą część naszego schroniskowego życia ciekawie nie jest…

……ale wiesz, kto może to zmienić i podarować nam najlepsze zajęcie pod słońcem – pomieszkanie w domu….?

Taaaaak! Zgadłeś! Ty!

Po nagrodę zapraszam psierdecznie do najbliższego schroniska, wszyscy czekamy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *