Albo bez nogi, albo w sierści… rogi!

….gdzie tu się włącza….. może… O… TU….

Widać mnie?

Wiecie już chyba, że Mitka to puzdro do pisania przekazała. No to z tej strony ja. Różnie na mnie wołają, ale ta dwunożna, u której mieszkałem, nazwała mnie Bambaryłą, chociaż chłop żem jest! Więcej nas było, wszyscy tak dziwnie nazwani byliśmy, chociaż jeden to już całkiem tak, że nasi mu musieli trochę zmienić to imię, bo się kojarzyło jakoś brzydko podobno. Ja tam nie wiem, z czym, ja prosty pies jestem. Prócz stadka psów, w tym miejscu, gdzie mieszkaliśmy, były też jakieś śmieciuszki różne, co to „przydadzą się jeszcze” i „żal wyrzucać”. W miseczce też bywało różnie, bo były takie kawałki, co to ciężko było pogryźć, ale jak raz ktoś przyjechał, żeby się rozmówić z tą naszą dwunożną, to słyszałem słowo TEKTURA, i że się tego nie podaje, ale że niby podobno to jedliśmy, żeby robali nie mieć… To nie wiem… Ja prosty pies jestem… ale ci, co przyjechali to mówili, że to nie jest jednak dobre jedzenie dla zwierząt.

Przez jakiś czas ci dwunożni przyjeżdżali, dostaliśmy nawet nowe budy i lepsze jedzonko, a pewnego dnia wzięto mnie i innych pod pachy i załadowano do takiej dużej puszki na kółkach, coś mówili, że tak będzie lepiej, bo miejsca już dla nas tam nie ma. Chwilę nami częsło, potem nagle cisza… drzwi się otworzyły, znów nas poniesiono, tym razem za kraty, ale było czysto i miseczki pełne były, i ciepło też było, a i szybko się okazało, że nas relugarnie będą do lasu prowadzić na spacery, więc ciągle zapachy nowe były, czesanko, głaskanko i inne takie. Psy na około szczekały, że to miejsce nazywa się SCHRONISKO i że trzeba się wystawiać, kiedy dwunożni przychodzą nas oglądać, bo może trafi się do domu. Co to ten dom? Nie mam pojęcia najbledszego, ale podobno coś super…

W każdym razie bądź domu nie udało mi się znaleźć i chyba dlatego, że to szczęście do mnie nie przylazło, to nasi z tego schroniska powieźli mnie do drugiego, co to niżej na mapie od tego, co byłem, się znajduje. Tu już trochę mieszkam, domu (czymkolwiek to jest) dalej nie widać, ale w biurze mam miejscówkę, śpię całe dnie, w nocy stróżuję sprawdzając wszelkie budynkowe zakamarki i jakoś to leci.

Ostatnio myśleli nawet, że jestem chory, bo tak kimam całe dnie, ale wet krwi upuścił z łapy, wydali monetki, posprawdzali pod każdym kątem i… hm… wyszło, że jedyne, co mi „dolega” to lenistwo, ale tego chyba nie bronią……..

Także dzień dobry się z Wami, nie musicie od razu tak mi Bambaryłować, krótkie Bambi też będzie dobrze. I milej jakoś.

To nie będzie jednak post o mnie, bo nie po to tu jestem, żeby siebie reklamować. Ja prosty pies jestem, to gdzie mnie do wystawiania się publicznego! Niech inni wędrują do domów, bardziej im się należy.

Zatem – zaczynam!

Ostatnio do biura mi wlazły takie dwa, to muszę pokazać…

To jaśniejsze, śmieszne takie, to Alfik. Znalazł się pewnego mroźnego poranka pod bramą i co prawda nie bardzo chciał dać się złapać, ale nasi mają swoje sposoby, dzięki czemu ten ledwo owłosiony zwierz już nie mazrł na wietrze.

Bida taka, ale jeszcze biedniejsze było to, że jedna z gir, ta przednia, co ją widzicie pierwszą, była podwinięta i jej Alfik nie rozwijał. Jak na niej stawał, to na takiej poskładanej się opierał, więc tam już zgrubienie było, w dodatku poranione od takiego chodzenia… Nasi to od razu powiedzieli, że to nie stało się ani wczoraj, nawet kilka tygodni temu… Musiał chłopina przejść swoje, łapiszcze złamał, nikt się nie przejął, to sobie radził, jak mógł. Czyli kiepsko. Ech.

Prosty pies jestem, ale ja tam nie wiem, jak można było się tak po prostu na to patrzeć i nic nie zrobić.

Nasi nie potrafili zostawić tej giry w takim stanie, a że złamanie było baaardzo stare i całość już się zniszczyła, to wet podjął decyzję, że Alfik bedzie biegać na trzech łapach. Pewnie, że się wszyscy martwili, jak to będzie, czy Alfik da radę, czy nie będzie mu przeszkadzać…

…i o, krótko po operacji:

Psy zadziwiają, każdy o tym wie!

Alfik szybko zapomniał, że kiedykolwiek miał czwartą kończynę. Potem już tylko pozostało zabrać go do takiego miejsca, gdzie robią wzzziuuuu i mrrrrruuuu i wrrrrrryyyyy i patrzcie, tak wygląda dumny z nowej fryzury psienszczyzna:

Sesja już też była! Gładki grzbiet, miotła na ogonie, potargana czupryna…

…więc się naszym wydawało, że pokażą go w necie i zaraz się telefony rozdzwonią, a tu… cisza…

Pewnie miał być jorkiem, ale nie wyszło. Wyrósł za wysoki może, czy jak… A czy jemu czego brakuje?

Dooooobra, giry, ale JEDNEJ, wielka mi rzecz. Poza tym to młody, całkiem zwariowany pies, o którego chyba nikt nie dbał, bo już jakby pomijając to złamanie nieopatrzone zupełnie, to do wszystkiego dochodził koszmarny śnieg sypiący się z sierści, który jakoś topnieć nie chciał. Nasi to jakoś nazywali, ale brzmiało tak dziwnie, że nijak nie pamiętam i nie wymówię. Czytaciele pewnie wiedzą, co się może sypać. Alfik wyglądał po prostu staro, a wet od razu powiedział, że więcej niż dwie wiosny na świecie nie żyje.

I teraz apeluję głośno – jeśli szukacie zwierzaka, który kocha wszystko i wszystkich, któremu nie przeszkadzają inne zwierzaki, który zmieni każdą burzę w słońce, a który ma z pewnością jakieś smutne, życiowe przygody i chcielibyście sprawić, że on już na zawsze o nich zapomni – zaaaaadzwoń do schroniska, co to namiary podam na końcu posta i dowiedz się, co zrobić, żeby chłopaka przygarnąć. Nie można tak przecież skazywać go na zakratowaną przyszłość…

…motyla noga, jak mi się już ślipia kleją…

…to już ta godzina?! A Mitka oszczegała, żebym pisał krótko, tak jak ona! Nie wiedzieć kiedy, noc mi się skończyła, piach się sypnął pod powieki, a tu jeszcze przecież nie koniec tematu… chociaż…..

……nie no zasypiam, ale spróbujmy….

…więc to czarne kudłate, too….

……

…………hrrr…..

…………….WALCZĘ ze sobą!

….

…..co to ja miałem…….

PODAĆ NAMIARY NA SCHRONISKO MAŁEM! Nie śpij, Bambarył, nie śpij!

To uwaga, podaję – Alfik mieszka w Schronisku w Dłużynie Górnej, zadzwonicie tam stukając na klawiaturze takie cyferki: 75 778 04 12.

Udało mi się nie zassssss……. nie zassnn…. nie zasnąć.

…..

………ych…. ale o czarnej, kudłatej, z rogami następnym razem……… jak to mówią – ciąg dalszy nastąpi, bo mi się padło na ryjek………… ……dobrze, że umiem krótko i zwięźle pisss….ać…….

……..tak……..

…..hrrr…rr..r…..

4 komentarze

  1. Jak dobrze, że blog wrócił…
    Wzruszające, pełne ciepła i nadziei słowa ?

  2. Cudnie się to czyta ?

  3. Nie mogłam sobie wymarzyć piękniejszego prezentu, dziękuję Bambi

  4. Bambi fantastyczny z ciebie wredaktor. Dziękuję za kontynuowanie bloga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *