W małych mieścinach też są wielkie psie serca.

  1. – Myślisz, że też możemy…?

– A bo ja wiem… może to tylko dla schronisk…?

– No właśnie, a my jesteśmy przytuliskiem, niedużym miejscowo, ale sercowo wręcz psieciwnie. I co teraz?

– Hm… Ale patrzaj, tutaj na karteluszku jest napisane, że to dla wszystkich bezdomniaków miejsce. Masz dom?

– Głupio pytasz, przecież wiesz, że nie mam.

– I ja też nie, i nasi psiumple i psiumpelki tak samo. Zatem możemy tutaj pisać tak samo, jak wszyscy. Wszystkie bezdomniaki równe są przecież i wszystkie mogą zabierać tutaj głos. O, zresztą jest to tutaj napisane małym druczkiem, że niezależnie od stażu i wielkości bezdomnej sfory. To dawaj!

Nie przedłużając…

Psień Dobry, mamy po cztery łapy i jesteśmy niewielką grupą chowającą się pod skrzydłami naszych. A nasi to też niewielka grupa, ale z sercami porośniętymi sierścią, jak wszyscy zwierzęcolubni. Mieszkamy w maciupkiej mieścinie, która zwie się… taka długa nazwa… LUBIĘCIN! Od lubienia to jest na pewno, nas też nie lubić nie sposób! Jakby Wam tak wyjaśnić, gdzie to jest… Jakbyście popatrzyli na mapę, to tak całkiem po lewo i mniej więcej wysokościowo na środku. Jak poszukacie Zieloną Górę, a potem trochę w bok do środka kraju i ciutkę niżej, to tam właśnie.

Nasi nie mają za wiele miejsca dla nas, część z nas mieszka za kratami, część w takim miejscu, co się hotelem zwie i nasi muszą na głowie czasem stawać, żeby odpowiednio dużo monetek nazbierać, żeby nas utrzymać wszędzie… Ale nie mogą inaczej. Muszą nas ratować i jak mają odmawiać, kiedy kolejny zwierz potrzebuje ich pomocy? Naszych można znaleźć tutaj – PSTRYK.

Pokażemy się dzisiaj trochę, bo może ktoś z Was stwierdzi, że akurat będziemy super pasować do Waszego stada? Jak tak, to pamiętajcie, żeby się nie bronić przed miłością! To niezdrowe jest podobno….

No dobra, to na początek JA.

Nazywam się Wojtuś.

Nie chcecie wiedzieć, skąd mnie uratowano, ja też bym wolał nigdy się nie przekonać, że takie miejsca w ogóle istnieją… Najważniejsze, że teraz jestem bezpieczny i w dobrych rękach. Chociaż jest mi teraz superowo, bo mieszkam w hotelu, to nasi mówią, że powinienem mieć swoje i tylko swoje miejsce na ziemi w czyimś domu. Nie jestem najmłodszy może, bo kilkanaście lat po świecie człapię, ale tak od środka to nic a nic tego nie czuję! Bawiłbym się pół dnia, drugie pół drzemał, byle przy kimś, bo samotnym być to źle jest… Psiumple mi nie przeszkadzają, bo tu w hotelu jest ich kilku i fajnie nam razem, także mogę mieć czterołapne towarzystwo w domu, bardzo chętnie!

Żebyście odpoczęli od mojego widoku dziadkowego, to macie Barbi. Psiolaska, że aż miło popatrzeć!

Te nogi, ten włos blond, to oko bystre! Blondi jest młoda, bo nasi jej dali niecałe 3 wiosny i jak przystało na ten wiek – wszędzie jej pełno. Nabiegać się nie może, wyspacerować jej nie sposób, bo przecież w takim miejscu, jak nasze, nie ma czasu na spacery godzinne trzy czy nawet więcej razy dziennie… Tak to w domu można. Z domu mogą być długie wycieczki miejskie, wiejskie, leśne, jeziorne, jakie się chce! A u nas to wiecie, nasi mają co robić i chociaż się uwijają, to nie sposób każdemu z nas dać tyle, ile by potrzebował. Barbi mieszka za kratami już ładne kilka miesięcy i co…? Domu nie widać, a to pies idealny dla kogoś, kto szuka kompana na spacery, wycieczki i w ogóle do życia. Bo wiecie, bycie owczarkiem zobowiązuje, a ta blond psiolaska ma go w sobie dużo, więc jest nastawiona na przejście przez życie z dwunożnym u boku. Ach, byłbymbył zapomniał – ona też umie w relacje międzypsie!

I teraz smutno będzie, ale tak to już jest, że większość z nas, bezdomniaków, nie ma łatwej historii…

Przed Wami Gaja.

Gai miało już nie być na świecie. Tak po prostu miało jej nie być. Nie było dla niej miejsca, zawadzała, więc zamiast może poszukać dla niej domu, to miała zostać… no… tego… nie przejdzie mi to przez klawiaturę. Gai miało nie być. Ale jest, żyje, poznaje świat z tej lepszej strony, bo nigdy nie miała ku temu okazji. Straszono ją, dobitnie pokazywano, że nie jest mile widziana… Do dziś boi się podniesionej ręki… Naszym się serca krajały, kiedy Gaja wtapiała się w otoczenie, bo nie była pewna ich reakcji… A przecież oni by jej krzywdy nie zrobili NIGDY. Tylko wytłumacz to psu, który ma wpojone, że tylko przeszkadza… Gaja nie chce przeszkadzać. Ona chce do końca uwierzyć, że jest warta najlepszego domu, że już nigdy nikt jej nie będzie przepędzać z miejsca na miejsce, że już nigdy nie będzie niepotrzebna! Jest młoda (patrzajcie na te białe kiełki!), lubi się z psiumplami, naszych nie odstępuje na krok na spacerach, ona po prostu tak bardzo chce być czyjaś…

Iii czas na naszą Psieopatrę! Patrzajcie na te oczy wymalowane niemal!  Przed Wami Kora:

Kota też była niepotrzebna w poprzednim domu… Jej dwunożni po prostu ją porzucili w lesie. Czekała na nich, myślała, że wrócą, ale samochody ją mijały i mijały, i mijały, ale żaden nie był TYM samochodem… Co z nią było nie tak? Za duża? Za bardzo energiczna? Za nie taka? Nasi nie wiedzą, przecież to psideał! Widać od razu, że ma owczarkowe geny, zatem Kora wszelki kontakt z dwunożnymi ceni niezwykle bardzo. Najlepiej jeszcze, jakby się ten ktoś umiał bawić, bo zabawki ta psiolaska zdecydowanie kocha najbardziej na świecie całym. Patrzajcie tylko:

Byle żeby ganiać za nimi, dziamlać, turlać i przynosić! Kora to wieczny szczeniak od wewnątrz i zapewne tak zostanie jeszcze długie lata, dlatego jeśli nudno komu w życiu, jeśli radości ma za mało, jeśli szarówka dnia codziennego doskwiera, to Kora przepędzi wszystkie negatywy!

Widzicie? W każdym, nawet najmniejszym miejscu z bezdomniakami znajdą się niezwykłe psideały, które marzą o domu i są gotowe do niego iść choćby zaraz. Daj nam szansę, my też nie chcemy żyć za kratami, też chcemy być czyjeś, chcemy mieć własne posłanie, miseczki… Wierzymy, że czekają na nas przygody i najlepsiejsze chwile, tylko potrzebujemy właśnie Was, żeby to życie nasze nabrało wreszcie sensu…


Na początku napisałem, gdzie nas szukać, ale powtórzę, bo to ważne bardzo. Wszelkie informacje o nas i namiary do naszych są TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *