Nie bój się adopcji „staruszka”, pomożemy!

Akcja ruszyła u nas! Właściwie to akcja była, ale taka jakaś cicha… Teraz rusza znów! To się tak ładnie nazywa – II EDYCJA.

Chodzi o „Wyślij Szukającego Miłości Staruszka do domu”. Zaraz wyjaśnię…

Tak wygląda logo:

Atos się załapał, bo taki akurat pięknie siwy jest. I ta biała brew!

O co chodzi w akcji? Chodzi o to, żeby ludzie nie bali się adoptować psa, który lata swoje już ma (nie czuję, że rymuję…), którego tutaj strzyka, a tam łamie… Wiadomo, nikt młodszy się nie robi, a i od wieloletniego spania na zimnym mogą stawy pobolewać…

Jak ktoś będzie chciał adoptować psiura, który jest wpisany na listę tych uprryw… uwyprzy… u p r z y w i l e j o w a n y c h… to schronisko pomoże w kupnie posłanka, miseczek, obróżki, szeleczek, smyczki, piłeczki, wszystkiego, co jest niezbędne, żeby czworonoga już dzisiaj zabrać do domu! Do tego, jeśli psiur przyjmuje jakieś tabletki, proszki i inne paskudztwa – to dostanie zapas tego wszystkiego na jakiś czas. I to nie wszystko jeszcze! Najważniejsze jest to, że schronisko pomaga w leczeniu tych chorób staruszkowych! Czyli nie może być wymówką, że „eee Sonia to ma problemy z wątrobą… aaaaale Łatek musi brać coś na stawy…”, bo nasi pomogą!

Na liście jest kilkanaście psów, ale ja nie mam całej nocy, żeby je przedstawić… Dzisiaj będą trzy, kiedy indziej znów trzy…

I teraz uwaga – pamparampammm – w akcji biorą udział:

Aron II – kolejny dowód na to, że w schronisku można pięknie wypięknieć… Zanim Aron trafił do nas, mieszkał w zupełnie innym miejscu… To był jego „wybieg”:

Brudna miska, ale przed wejściem pełna elegancja! Płytki! Szkoda, że połamane, z ostrymi brzegami… ale może to miała być taka mozaika, że niby światowo…

To był Arona „pokój”:

Legowisko? A co, betonowa podłoga to niedobra?
Buda, żeby pies mógł się sam ogrzać? A czemu psa ograniczać, niech ma wielki pokój, z wysokim sufitem i dwoma oknami, których nie da się zamknąć…

Tak Aron wyglądał, kiedy do nas trafił:

Jeszcze wtedy nie wiedział, że u nas naprawdę będzie mu lepiej niż tam, gdzie był… Jego stan był kiepski. Nie tylko to, że ważył mniej, niż powinien. Dużo innych rzeczy naszych niepokoiło, więc zaraz przeszedł gruntowne badania. Część dolegliwości udało się wyleczyć, ale nie wszystko… Przez to, że wiele lat jego kanapą był beton – dokuczają mu stawy. Teraz ma w budzie miękko i ciepło, ale stawy to jest takie coś, co jak już raz zacznie dokuczać, to potem już bez wspomagania się nie da żyć… Drugą rzeczą, która Aronowi dokucza, jest coś takiego, jak wątroba. I tej wątroby, to Aron ma podobno niedywo… niewod… n i e w y d o l n o ś ć. To na pewno też przez to życie w komórce!

Ach! I nie pokazałam jeszcze, jak wygląda Aron teraz…

Jak bum-cyk-cyk! To jest Aron! Długo nie mogłam uwierzyć, aż z Hedziem siedzieliśmy pół nocy i porównywaliśmy… To jest ten sam pies. Pięknie wypiękniał, prawda?

Prawda, że Aron ma już osiem lat. Prawda, że stawy i wątroba do ciągłej reperacji… Ale pomożemy! Tylko znajdź miejsce na posłanko…

Kolejnym psem, który bierze udział w akcji jest Miki II. Miki został odebrany właścicielom… Kolejni byli niedowidzący chyba… Takiego guza nie dojrzeć u własnego psa… To jest nasz eSeMeS:

Guza nie będę pokazywać dokładnie, Trzeba uwierzyć mi na słowo, że wyglądał bardzo nieszczególnie… Teraz wygląda ciut mniej, ale i tak nic ładnego w guzie nie ma, który w dodatku się sam rozwala… więcej pisać nie będę!

Mikiemu się u nas podoba. Ludzie jedzenie dają, mili są, nawet podają coś takiego, przez co nie boli zad (tam właśnie wyrósł psu nadbagaż…), na spacery Miki drepta, wakacje! U właściciela nie mógł liczyć na żadną z tych rzeczy… Nawet psisko merda cienkim ogonkiem na widok znajomych dwunożnych!

Miki na razie jest wzmacniany ogólnie, musi dopiero dojść do siebie na tyle, na ile to możliwe. Jego guz też będzie podleczony i wtedy się okaże, czy w ogóle można go wyciąć. Ech, potrzebuje Miki domu, pilnie… Człowieka, który wreszcie o niego zadba…

Trzecim psem, którego dzisiaj zareklamuję, jest Płotek. Niedawno do nas przyjechał i nie chce dać się poznać… Otworzy się, ja to wiem, ale jeszcze trochę…

Nie gniewa się na ludzi, nie warkoli, zębów nie szczerzy. Tylko bardzo powoli przekonuje się, że dwunożnym warto zaufać. Jest mu tym trudniej, że słabo widzi. Poza tym nikt go nigdy nie nauczył, do czego jest smycz! Zupełnie nie wie, że pies plus człowiek plus kawałek sznurka równa się spacer, a spacer to jest w ogóle coś ekstra w dechę! Nauczy się… Wszystko pozna…

Najfajniej by było, gdyby przyszła jedna osoba i ona by się starała dotrzeć do Płotka. Czasami psu jest łatwiej zaufać tej konkretnej, z którą spędza najwięcej czasu, niż kiedy przychodzą do niego ciągle nowi ludzie…

Da radę. Musi dać radę. Musi ktoś przyjść i powiedzieć, że w Płotku jest coś takiego, co nie pozwala mu spać, jeść, myśleć, co zmusza go do otoczenia psa taką opieką, jakiej nie miał nigdy w życiu! Musi być taka osoba! Musi…

Tak wyglądała część pierwsza opowieści o eSeMeSowej akcji. Znaczy ja mam nadzieję, że te nasze schorowane staruszki będą wyjeżdżały do domów i odcinków będzie więcej, bo będą nowe psy dochodzić!

Naprawdę nie bój się staruszka… Ta mądrość, wierność, te oczy… W staruszkowych oczach zobaczysz wszystko… „nie zostawisz mnie, ja to wiem, ufam ci, wierzę, jesteś cały mój, jestem cały twój, zrobisz wszystko, żebym czuł się bezpieczny, a ja się czuję bezpieczny, ufam…”…

Przekonaj się, zobacz to w ich oczach…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *