Nie musi być smutno!

Poprzedni wpis popełniłem dość mechalnonijnie, więc teraz trochę to schronisko rozświetlę. Kilka dni temu widzieliście smętnie patrzące, brązowe kulki za kratami, a dzisiaj pokażę Wam, że one mogą być szczęśliwe, ale do tego potrzebują Was.

Runer nie musi wyglądać tak:

Kiedy widzi dwunożnego ze smyczą, kiedy zrozumie, że szykuje się spacer, to ogon mu się nie zatrzymuje! A jak już wyjdzie za bramę, to jest tak:

Różnica, co?! Pewnie, że tak! Zdecydowanie lepiej Runer się przedstawia na tle trawy, a nie będąc tłem do krat…

Taki terierowaty ten Runer jest, a to też zobowiązuje, jak bycie owczarkiem. Pies z niego żywotny, jak pięć innych! Bawić się lubi, inne psy lubi, chociaż psiolaski chyba bardziej mu się podobają. W sumie to nie jest dziwne jakieś… Być blisko dwunożnych też być lubi, a w schronisku to tak dużo tego nie ma, chociaż wszyscy się starają… Runer nie jest może najmłodszy, ale stary też nie, jeszcze ponad połowa życia przed nim i od Was zależy, czy będzie bardziej, czy mniej szczęśliwe…

Te sierściuchy za kratami to Gloria i Teklin:

Teraz pokażę, jak wyglądają bez tej wątpliwej ozdoby kraciastej. Ten z przodu to jest… Teklin… eee…Gloria… nie, Tek…Gl…niech to Tyson kopnie………… Jestem psem, nie widzę różnicy między jednym szarym tygrysem a drugim! …ale czekajcie, bo oczy mają inne i te plamki nad oczami… więęęęęc… drogą dedukcji (trudne słowo, ale ZNAM! Blogerowi nie wypada być mało-uczonym…)… ten z przodu, znaczy ta z przodu to Gloria!

Z tyłu jest Teklin:

…mogłem się pomylić, ale się nie pomyliłem. Raczej.

Gloria i Teklin przyjechali z innych ulic i w ociupinę innym czasie, ale było to prawie rok temu… Same sierściuchy nie mają wiele więcej. Cały najlepszy czas spędziły za kratami, a od początku były niezwykle prodwunożne! Do dziś tak jest, że bardzo chętnie się zapoznają z każdym i zabawką nie pogardzą. Przez ten cały, wspólny czas niedoli, leczenia (bo parchate były obydwa) i zdrowienia sierściuchy się przyzwyczaiły do siebie, więc jakby ktoś chciałby mieć dwa tygrysy… to by było tak idealnie……

Zza tych krat za to wygląda Tifek:  

Poza kratami jeszcze nie jest mistrzem wylewności, jeszcze nie wie, w co się tutaj gra, ale będzie musiał zakumać, że zębami u nas się niczego nie ugra, a wręcz przeciwnie…

Za kratami jest odważny i drze się dużo prawie na każdego, jakby chciał nadrobić ten niedowzrost. Kiedy jednak psiolontariusze biorą go na spacer, to jakoś szeleczki i smycz przekonuje go, że warto zamknąć paszczę i po prostu wyjść bez marudzenia. Krótko u nas mieszka, ze dwa miesiące raptem, a przyjechał z całkiem niedaleka… I albo mieszkał gdzieś tam i go jego dwunożni szukają, i jakimś cudem nie wiedzą, że w naszym mieście schronisko jest, albo ktoś go akurat wysadził w drodze na wakacje, bo szeroka droga niedaleko też jest…. Ten plus, że Tifek młody i niewielki, to jak wreszcie złagodnieje do reszty i zacznie z merdającym ogonem do ludzi wychodzić z budy a nie z garniturem zębów, to pewnie dostanie szansę…

Na koniec, chociaż żaden z niego ostatni, jest Pimpol.

To on tak wygląda za kimkolwiek, kto poświęci mu odrobinę chociaż uwagi. Jest jednym z tych psów, u których nasi się nie mogą doszukać wad, bo on wiecznie zadowolony z życia jest, uśmiechnięty, dziarsko wędrujący na spacery. Za kratami się nie uśmiecha, za kratami to co innego, ale patrzajcie tylko:

Po prostu mały pies idealny dla każdego, bo każdy dzień rozweseli, nie wspominając o nadaniu sensu życiu! Samolubny nie będzie, podzieli się pozytywną energią i dziarskością wyciągając na spacer nawet w pochmurny dzień. Na zdjęciach nie widać, ale musiał mieć jakiegoś jamnika w rodzinie, tak coś mnie się wydaje, jak widzę, jak drepta na spacerki. Może i ma te 10 lat, może i pysk już biały taki, ale od środka jest szczeniakiem i bardzo łatwo o tych dwóch cyferkach zapomnieć mając obok tak nastawionego prodwunożnie zwierzaka… Ech, no sam bym adoptował, jakbym nie był psem, jak mam bardziej rozlekramować…?

Widzicie, wystarczy wyjść zza krat, wystarczy zobaczyć dwunożnych, wystarczy poczuć trawę pod łapkami, wystarczy widzieć przed sobą drogę daleką, żeby uśmiech na paszczy się pojawił, żebyśmy od razu byli inni. Bez Ciebie się to nie uda, wiesz o tym. Bez spaceru z Tobą, bez tego domu, który możesz dać… Dlatego dziękujemy wszystkim tym, którzy poświęcają swój czas nam, bo czy to jest cały dzień, czy pół, czy jeden spacer na pół godzinki, to jest to czas, który mogliby spędzić zupełnie inaczej, a mimo wszystko to MY go wypełniamy wtedy…

…a jak tak weźmiecie nas na spacerek, to może i się zakochacie w nas…? Może zakiełkuje w Was na myśl, że może jednak na zawsze-zawsze wyjdziemy razem…?

Nie brońcie się przed tymi myślami!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *